Polski kierowca na drodze w Niemczech: heroiczną postawą uniknął tragedii
Media niemieckie są pełne pochwał dla polskiego kierowcy, który swoim błyskotliwym i odważnym działaniem zapobiegł prawdziwej katastrofie. Chociaż zdarzenie to skończyło się ogromnymi stratami, szacowanymi na setki tysięcy euro, nie doszło do tragicznych w skutkach konsekwencji. Co dokładnie zrobił ten Polak?
Sytuacja rozegrała się wieczorem 8 lutego, w czwartek. Kierujący lawetą z nowiutkimi samochodami Polak jechał tunelem Rennsteig na autostradzie A71 w pobliżu Suhl, w Niemczech. Na swojej trasie przechodził przez najdłuższy tunel drogowy w kraju naszych zachodnich sąsiadów.
41-letni kierowca szybko dostrzegł, że jedno z kół jego przyczepy złapało ogień. Bez wahania zatrzymał swój pojazd i podjął starań, aby ugasić płomienie. Niestety, jego wysiłki okazały się nieskuteczne.
Zdając sobie sprawę, że sam nie jest w stanie opanować sytuacji, zdecydował się wezwać odpowiednie służby naciskając przycisk umieszczony na ścianie tunelu. Nie poprzestał jednak na tym. Zdając sobie sprawę z ryzyka, jakie niesie ze sobą pozostawienie płonącej lawety w tunelu, postanowił wrócić do swojego pojazdu i kontynuować jazdę ku wyjściu z tunelu, które było oddalone o około sześć kilometrów.
Decyzja kontynuowania jazdy nie była korzystna dla jego lawety – ogień szybko rozprzestrzenił się na całą przyczepę. Mimo to Polakowi udało się bezpiecznie opuścić tunel. Niedługo po nim na miejsce dotarła straż pożarna.
Mimo że kierowca wyszedł z sytuacji bez szwanku, samochody, które przewoził, nie miały tyle szczęścia. Sześć z dziewięciu pojazdów doszczętnie spłonęło. Straty finansowe wynikłe z tego incydentu oszacowano na około 250 tysięcy euro.