Laserowa wycieraczka? Tak, to możliwe tylko u Tesli
Wycieraczki jakie są, każdy widzi. O tym ile dobrego robią przekonuje się każdy, komu nagle się zepsują w deszczowy dzień. Wydawać by się mogło, że w tym prostym mechanizmie niewiele można zmienić. Elon Musk udowodnił jednak, że można inaczej. I stworzył laserowe wycieraczki.
To nie żart
Wszyscy, którzy od dłuższego czasu obserwują rynek motoryzacyjny, na pomysły Muska reagują z lekkim dystansem. Już wiele razy zażartował sobie z fanów motoryzacji tweetując o rzeczach, które nigdy w końcu nie weszły na rynek. Jednak laserowe wycieraczki to fakt na tyle poważny, że Tesla go opatentowała.
Można, tylko po co?
Zasada działania generalnie z założenia jest prosta. Gdy jakiś owad albo inny niepożądany obiekt usiądzie na szybie, specjalne czujniki uruchomią procedurę usuwania. W konsekwencji, na przednią szybę zostanie skierowana wiązka laserowa usuwająca niepotrzebne rzeczy ze szklanej tafli. Tesla uspokaja, że laser ten będzie na tyle krótki, że nie przeniknie przez szybę ani nie oślepi kierowcy. Jednocześnie jednak będzie w szybkim tempie usuwać wodę albo inne zabrudzenia,
Producent jednak nie tłumaczy, co dzieje się, gdy na szybę spada ulewny deszcz. Czy wtedy samochód będzie musiał puszczać wiązki laserowe pojedynczo na każdą kroplę? Wydaje się więc, że laserowe wycieraczki będą raczej jedynie dodatkiem do tych standardowych. W obecnym stanie technologicznym raczej nie zwojują świata motoryzacji. Ale za kilkadziesiąt lat, kto wie…